- Uważam, że wprowadzona 2 lata temu przez Niemcy, a następnie wprowadzono przez Francję „Ustawa Macrona”, jest gwałceniem prawa europejskiego ponieważ kierowca ciężarówki nie jest pracownikiem delegowanym – powiedział prof. Bogusław Liberadzki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego w programie „Minęła 8”, komentując prace w Parlamencie Europejskim nad zmianą dyrektywy o pracownikach delegowanych.
- W języku angielskim mamy dwa słowa oznaczające pracownika delegowanego. Polski minister wysłany w delegację na posiedzenie Rady Europejskiej, jest właśnie pracownikiem delegowanym. Natomiast kierowca zawozi towar i wraca, jest pracownikiem delegowanym, ale nie zainstalowanym do pracy. Regulacje powinny więc dotyczyć wyłącznie pracowników zainstalowanych – stwierdził polityk Sojuszu.
- Poza tym to nie prawda, że istnieje zasada: ta sama płaca za tą samą pracę, w tym samym miejscu. Gdyby ona funkcjonowała to kierowca francuski, czy też niemiecki wjeżdżając do Rumunii, Polski, czy też Bułgarii; powinien dostawać pensję kierowcy rumuńskiego, polskiego, czy też bułgarskiego, a tak nie jest – przypomniał.
- Kolejną kwestią, jest siła nabywcza: jedno euro w Niemczech to jedno euro, ale siła nabywcza 1 euro w Polsce to 1 euro i 35 centów. Jeżeli polski kierowca lub pracownik delegowany byłby tańszy o 30%, to wciąż nie jest to żaden dumping socjalny, ponieważ mamy do czynienia z tą samą siłą nabywczą – podkreślił.
Profesor Liberadzki podczas swojego wystąpienia na antenie TVP Info oświadczył, iż w całej tej sprawie z pracownikami delegowanymi chodzi oto, aby „wycisnąć polskich przewoźników z rynku, Polacy nie byli w czymś najlepsi, a w przewozach międzynarodowych są najlepsi”.
Oglądaj całą rozmowę z profesorem Bogusławem Liberadzkim, kliknij tu.